Polskie kimchi z resztek

Polskie kimchi z resztek

Polskie kimchi z resztek

Jak to przy kulinarnych sesjach zdjęciowych bywa, po ich zakończeniu zostaje trochę jedzenia wszelakiej maści.
Czemu? Bo nie da rady kupić 100 g kapusty pekińskiej czy pół jabłka i tak było też w tym przypadku. Mimo największych chęci nie udało nam się zużyć wszystkiego i po sesji zostało pół główki czerwonej kapusty, pół główki kapusty pekińskiej i pół główki kapusty białej. Zostały też jakieś pokrojone marchewki i kilka innych produktów.

Zastanawiacie się pewnie jak wpadłem na Polskie kimchi z resztek?

Po prostu, chodziło za mną od dawna, a ja jakoś nie miałem wiecznie czasu by je zrobić i w sumie nigdy nie miałem też potrzebnych składników. Tym razem stwierdziłem, że mam przecież najważniejsze, czyli KAPUSTĘ wszelakiej maści więc może jakoś się uda.

 

Kimchi z resztek?

Dokładnie, ale może najpierw wytłumaczę, jak mniej więcej wygląda proces tworzenia regularnego kimchi, no bo skąd możecie mieć pewność że nie pododawałem sobie losowych składników i napisałem że tak powinno być.
Wszystko zaczyna się od kapusty pekińskiej. W zależności od regionu i sposobu kapustę dzieli się na 4 lub pozostawia w całości, a następnie wstawia się ją do solanki lub naciera każdy liść z osobna gruboziarnistą solą. W przypadku solanki kapustę zostawia się w niej do namoczenia i nasolenia na jakiś czas, a w przypadku nacierania solą obciążamy kapustę czymś ciężkim i odstawiamy na kilka godzin, aż sól się rozpuści i wyciągnie z kapusty znaczną część wody. Wylewamy wodę i płuczemy każdy liść z osobna. Następnie nacieramy każdy liść marynatą, w skład której wchodzi papryka gochugaru, sos rybny, czosnek, imbir czy kleik ryżowy. Układamy kapustę ściśle w słoju i odstawiamy w ciemne miejsce z temperatura pokojową na mniej więcej tydzień. Po 5 dniach możemy już jeść! Ale jeśli wstawicie słoik do lodówki to tak przygotowane kimchi może stać i pół roku. Może kiedyś zrobie przepis na podstawową wersje kimchi, ale na ten moment dla ciekawskich zostawiam link z przepisem na którym ja bazowałem gdy robiłem kimchi po raz pierwszy TUTAJ

A jak ja zrobiłem to resztkowe Kimchi?

Po pierwsze – resztkowe składniki

Zacząłem od zebrania reszty resztek i od dopasowania zamienników:

  • 700 g kapusty pekińskiej (z sesji)
  • 700 g kapusty białej (z sesji)
  • 800 g kapusty czerwonej (z sesji)
  • 18 g soli
  • 3 marchewki pocięte w grubsze zapałki (z sesji)

Na marynatę:

  • Duży kciuk imbiru (z sesji)
  • 5 ząbków czosnku (zawsze mam w domu)
  • 1 cebula (zawsze mam w domu)
  • 30 g soli
  • 30 g cukru trzcinowego
  • 70 g sosu rybnego
  • 30 g sosu Worcestershire (bo nie miałem sojowego, więc zacząłem kombinować)
  • 2 łyżki słodkiej papryki wędzonej (bo nie miałem gochugaru)
  • 2 łyżki papryki ostrej (bo nie miałem gochugaru)
  • 50 g ryżu arborio (oryginalnie powinna być skrobia ryżowa, ale takiej nie miałem)
  • 150 g wody

Gdy znalazłem wszystko co potrzebne, albo raczej wszystko czym jestem w stanie zastąpić potrzebne zabrałem się do roboty.

Po drugie – uproszczenie przygotowania

Kapusty, zamiast pozostawić w całych liściach to poszatkowałem na mandolinie (pisałem Wam o tym urządzeniu tutaj). Wymieszałem je razem, zasoliłem i lekko ugniatałem rękoma by zmiękły i straciły nieco na objętości.

Następnie zająłem się marynatą. Imbir, czosnek i cebule obrałem, pokroiłem drobno i wrzuciłem do kielicha blendera, dodałem sól, cukier, sos rybny, sos worcestershire i obie papryki. Powinienem dodać tutaj kleik ze skrobi ryżowej, ale takowej nie miałem. W 150 g wody ugotowałem więc 50 g ryżu tak aż cała woda wsiąkła w ryż, a on sam się lekko rozgotował. Przestudziłem ryż, dodałem do kielicha blendera i zblendowałem wszystko na gładką pastę. Teraz właściwie ostatnia prosta. Do poszatkowanych nasolonych kapust dodałem posiekane marchewki, a następnie wszystkie składniki zalałem gęstą pastą. Wszystko dokładnie wymieszałem i przełożyłem do dużego słoja

 

 

Jako że mam dość ciepło w mieszkaniu (24 stopnie mimo otwartych okien i wyłączonych grzejników) to proces fermentacji przebiegał dość sprawnie. Po 2 dniach od zrobienia kimchi w słoiku pojawiły się bąbelki, a wszystko zaczęło pachnieć kiszonką. Po 5 dniach zapach kiszonej kapusty był już wyczuwalny w momencie wchodzenia do mieszkania, a kimchi właściwie byłoby już gotowe, gdyby nie fioletowa kapusta, która potrzebuje więcej czasu by zmięknąć. Po 8 dniach jedliśmy już z Karolcią kimchi do obiadu i musze Wam przyznać, że wyszło bardzo dobre!

Idealnie pikantne, kwaśne w punkt, a do tego wszystkiego pięknie fioletowe!

I wiecie co? To nie jest przepis na kimchi, to pomysł dla Was na to jak można kombinować z produktami które mamy w domu zamiast wyrzucać do kosza. Coś co mogło się zmarnować może zostać kiszonką lub sałaką. Pamiętajcie o tym!
Opublikowany w przepisTags:
Poprzedni
Wszystkie posty
Następny

1 Comment

  • […] Wstaw do piekarnika i piecz około 13-16 minut, do momentu aż będą złotobrązowe. Po upieczeniu przełóż je na kratkę i odstaw do ostygnięcia. Po przekrojeniu podgrzewaj bułki na patelni od wewnętrznej strony i podawaj z ulubionymi dodatkami, do wersji wege idealnie pasuje moje KIMCHI Z RESZTEK! […]

Comments are closed.

© 2023 Michał Toczyłowski. Wszelkie prawa zastrzeżone